– Dokładnie czternaście lat temu spotkaliśmy się tu w sali kominkowej domu kultury, by rozpocząć wspólną drogę – mówi Karina Duch, która jest pomysłodawczynią, założycielką i dyrygentką miejskiego chóru OlenSis. – Do tego muzycznego pociągu dołączały kolejne wagoniki, niektóre się odpinały, niektóre doczepiały. W sumie przez chór przewinęło się około 80 osób.
Od samego początku po dziś dzień w chórze są trzy osoby. To Patrycja Adamczak, Anna Motus i Grzegorz Polak.
– Kuba, syn pani Kariny, chodził ze mną do klasy i powiedział, że mama zakłada chór, żebym przyszła – wspomina Anna Motus. – Zawsze lubiłam śpiewać, więc pomyślałam, co mi szkodzi. I tak mi się tu spodobało, że nawet nie wiem, kiedy te czternaście lat minęło. Pamiętam jak siedzieliśmy tu na pierwszej próbie i trwały dyskusje, jak powinniśmy się nazywać. Grzegorz wymyślił OlenSis, niech więc się tłumaczy.
– To oczywiście nawiązanie do Olesna, ale też nieco do łaciny, tak mi wpadło, wszystkim się spodobało i po drobnych modyfikacjach w pisowni pozostało – kontynuuje Grzegorz Polak, dla którego chór – jak sam mówi – jest ważną częścią życia.
– Nie zawsze jestem, nie zawsze mam czas w piątki, a od samego początku próby odbywają się właśnie w ten dzień, ale staram się być, bo to sama przyjemność móc spędzić dwie godziny z przesympatycznymi, otwartymi, empatycznymi ludźmi – dodaje.
– Śmiało mogę powiedzieć, że jesteśmy grupą przyjaciół, zgranym zespołem, OlenSisową rodziną – mówi Patrycja Adamczak. – Wspólne próby, koncerty, wyjazdy to wszystko integruje. To sprawia, że chce się więcej i więcej. Ten chór to nasza odskocznia od codziennych trosk, tu się o nich zapomina, tu jest wesoło.
– Do OlenSisa dołączyłam trzynaście lat temu, w trudnym dla siebie czasie – mówi Anna Flisakowska. – Ubezpieczałam dom u Kariny i tak co nieco wspomniałam o swoich problemach, a ona mówi mi: „To dlaczego nie przyjdziesz pośpiewać…”. No to przyszłam, jestem i będę i jakby nawet chcieli mnie wyrzucić z chóru, to jak nie drzwiami, to oknem wejdę, OlenSis jest w moim sercu.
– Już dziesiąty rok przyjeżdżam tu z Lublińca, gdzie mieszkam, a czasem z Częstochowy, gdzie pracuję – mówi Krzysztof Lach. – Miałem propozycję śpiewania w Chórze Jasnogórskim, ale jestem tu, tu czuję się jak w rodzinie. Nie opuszczam prób, nawet ze złamaną nogą czy po operacji stawiałem się na nich. To nie obowiązek, to przywilej.
– Z wykształcenia jestem plastyczką, ale muzyka zawsze grała mi w sercu – przekonuje Katarzyna Madej. – Kiedy przeprowadziłam się do Olesna, zamieszkałam tu, chciałam zdobyć przyjaciół, przyszłam za namową koleżanek na próbę OlenSisa i tu ich znalazłam.
– Tu jest jak w rodzinie – mówi Fruzia. – Nie będę się przedstawiać się z imienia i nazwiska, bo wszyscy tak bardziej mnie kojarzą. A co do chóru to raz jeszcze powtórzę: jesteśmy jedną wielką rodziną dosłownie i w przenośni. Przez wiele lat śpiewał z nami Kuba – syn Kariny, Jasiu – syn Marysi, dwie siostry Patusia i Marta, mnie mama wciągnęła, a ja swojego chłopaka, a teraz męża Adriana. Jak nasz syn Wicek jeszcze trochę podrośnie, to też go wciągniemy do chóru. Bo tu wszystko jest najlepsze.
Miejski chór OlenSis w czasie swojej czternastoletniej historii ma na swoim koncie setki prób i koncertów. Za sprawą Kariny Duch jest też organizatorem imprez, które już na stałe wpisały się w gminny kalendarz kulturalny. Mowa o „Wielopokoleniowym Kolędowaniu”, koncercie „Dla Ciebie Mamo” czy corocznym w kaplicy świętego Franciszka.
– U świętego Franciszka jest zawsze cudnie, do tego piękna akustyka, tak jak i w kościele ewangelickim, gdzie śpiewaliśmy po raz pierwszy – mówi Karina Duch. – Swoim śpiewem rozpoczynamy uroczystą sesję w czasie Dni Olesna. Staramy się być widoczni w Oleśnie i okolicy. Śpiewaliśmy w Kluczborku, ale też w Zalakros na Węgrzech czy w Edynburgu w Szkocji.
Chór koncertuje w Polsce i za granicą, jest wspaniałą wizytówką Olesna i w tym stwierdzeniu nie ma ani krzty przesady.
– Kiedy zobaczyłem zaproszenie nie na jubileusz, a na waszą dzisiejszą próbę, to pomyślałem, że chcecie mnie przesłuchać, rytm czuję, z głosem nieco gorzej, ale jestem częstym uczestnikiem zebrań soleckich i strażackich, ostatnio przelecieliśmy cały śpiewnik, różnie to brzmiało, ale jakieś tam doświadczenie mam – żartował burmistrz Sylwester Lewicki, który wspólnie z sekretarzem Januszem Wojczyszynem i dyrektorem MDK-u Markiem Kudrą przyszedł na 14. urodziny OlenSisa.
– Męskie głosy zawsze są potrzebne, także zapraszamy – od razu odpowiedzieli „OlenSisowscy”.
– A tak na poważnie czternaście lat to więcej niż podstawówka – kontynuował burmistrz. – Każda inicjatywa, która trwa tyle lat, jest ważna w życiu kulturalnym naszego miasta. W Oleśnie wszyscy wiedzą, co to za chór, kto go tworzy, kto tak pięknie śpiewa i za to wam dziękuję, życząc kolejnych tak pięknych urodzin.
Nieprzypadkowo na urodziny zaproszeni zostali również najbliżsi chórzystów i chórzystek.
– Chcemy, by zobaczyli, po co wypuszczają te swoje „połówki” w piątki na dwie godziny do domu kultury, my tu śpiewamy, my tu tworzymy, a przy okazji miło spędzamy czas – podsumowuje Karina Duch.
Jak urodziny, to i tort, który ufundowała jedna z chórzystek. I oczywiście moc życzeń, do których i my się dołączamy. Niech się spełni to wypowiedziane w piątek 10 marca głośno – koncert w mieście partnerskim Olesna – Arnsbergu.
MK
Zdjęcia MK/archiwum chóru