– Moja przygoda z muzyką zaczęła się późno, w wieku 10 lat – mówi już na wstępie rozmowy Beata Jendrzej. – Pamiętam, że bardzo chciałam dostać organy, podświadomie myślałam o kościelnych. Pani Beata pod choinką znalazła maleńki keyboard. I do dziś pamięta, co wtedy powiedziała: „Mamo, palce same mi chodzą i chcą grać”. Pierwszym nauczycielem przyszłej organistki był ksiądz Adrian Janczyk.
– Wiedziałam, że chcę rozwijać się w kierunku muzyki kościelnej – mówi Beata. – Na początku grałam w mojej rodzinnej miejscowości – w Radawiu, a od 2006 roku jestem organistką w kościele w Zębowicach. Początkowo nie czułam się tam komfortowo, nie znałam nikogo, chociaż pochodzę z wioski obok. Dziś nie wyobrażam sobie życia bez tej parafii, jest mi bardzo bliska.
Tam też pani Beata spełniła swoje drugie wielkie marzenie, jakim było założenie chóru. – Nawet ksiądz proboszcz z nami śpiewa, jest naszym duchowym wsparciem, a my wychodząc z prób czujemy się szczęśliwi – mówi. – Śpiew pozwala wyzwolić wszystkie drzemiące w nas emocje.
Mój dziadek grał na basie Pasję do muzyki często się dziedziczy, dostaje w genach i w tym przypadku nie było inaczej.
– Mój dziadek był muzykantem, grał na basie, a mój ojciec chrzestny prowadzi orkiestrę – mówi pani Beata, która z kolei pasją do muzyki zaraziła swoje dzieci.
– Najstarszą Julkę sama wprowadziłam w świat muzyki, chciałam żeby grała na jakimś instrumencie – opowiada. – Zabrałam ją na koncert orkiestry symfonicznej. To właśnie po nim stwierdziła, że chce grać na skrzypcach. Julianna zaczęła naukę w wieku 5 lat. Młodsza Milenka swoją przygodę z pianinem rozpoczęła jeszcze wcześniej, miała zaledwie 4 latka. Pani Beata ma jeszcze syna Samuela, któremu wręcz odradzała gry na instrumencie,. Chciała, by grał w piłkę nożną. Po wielomiesięcznych prośbach syna zgodziła się, by grał na perkusji. Jak wszyscy, to wszyscy!
Mąż jest od wspierania
Mąż choć nie gra, nie śpiewa, to pełni ważną rolę w muzycznej karierze całej rodziny. Jest motywatorem dla żony i dzieci.
– Piotrek wziął na siebie naukę syna gry na perkusji – mówi pani dodaje Beata. – Jeździ też z dziewczynami na koncerty, ja za bardzo przeżywam każdy ich występ. Wolę wspierać je duchowo – modlitwą na odległość. Muzyka czasami doprowadza do kłótni rodzeństwa. Powód prozaiczny: podczas prób jeden drugiego zagłusza. – Ten codzienny hałas rekompensują nam piękne momenty, na przykład podczas świąt Bożego Narodzenia, kiedy to wszyscy zasiadamy do instrumentów i razem kolędujemy – dodaje organistka.
Poważne sukcesy muzyczne
Państwo Jendrzejowie nie kryją swojej dumy ze swoich pociech, które odnoszą już pierwsze, poważne sukcesy muzyczne. – W 2022 roku zdobyłam pierwsze miejsce w międzynarodowym konkursie LAMS Matera Avard 2022, które odbyły się we Włoszech – mówi Julianna Jendrzej, która jest absolwentką Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia w Oleśnie. – To właśnie tam zaczęła się moja przygoda z konkursami – kontynuuje skrzypaczka. – Jednego roku w Sieradzu udało mi się zdobyć pierwsze miejsce, rok później znowu wygrałam. Bardzo się cieszyłam z każdego sukcesu. Będąc w szóstej klasie szkoły podstawowej, Julka podjęła poważną, życiową decyzję, że chcę kształcić się w szkole muzycznej II stopnia. – Połączyłam dwie klasy w jeden rok w szkole muzycznej, aby skończyć ją razem z liceum i później zacząć nowy rozdział, czyli studia, które przede mną – mówi niezwykle rezolutna nastolatka, która kształci się w Opolu i dużo koncertuje.
– Dostałam propozycję, żeby zagrać z orkiestrą jako solistka, to dla mnie duże wyróżnienie – puentuje dziewczyna.
Julianna ma na koncie również: trzy drugie miejsca w międzynarodowych konkursach muzycznych w Toronto, Wiedniu oraz Londynie, trzecie miejsce
w konkursach międzynarodowych w Mediolanie, Szwecji, Łodzi i Krakowie. Jej młodsza siostra Milena od niedawna również bierze udział w konkursach międzynarodowych i już zdobyła 3 wyróżnienia oraz zasłużone II miejsce w IV Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym w Libiążu.
Agata Magnes
Zdjęcie archiwum prywatne