Ścieżka rowerowa na torowisku
Zamiast kolejkę wykorzystać turystycznie, zdemontowano szyny kolejowe i wyrwano podkłady. W 2011 r. na części odcinka zbudowano ścieżkę rowerową. Budowy dokończono w 2019 r. i w październiku dokonano uroczystego otwarcia. Media i samorządowcy szczytowali i standardowo była przysłowiowa „śpiewka i chorągiewka”.
Nim minął rok
Ktoś nawalił. Dążąc ustalić, dlaczego ścieżka rowerowa pruje się niczym stare gacie, zwróciłem się do oleskiego starostwa, a tam odesłano mnie do Powiatowego Zarządu Dróg w Oleśnie. Stamtąd subtelnie spuszczono mnie na drzewo, bo to nie oni zawinili. Zastanawiam się, kto ścieżkę odbierał. Przekierowano mnie do wykonawcy ścieżki firmy Larix z Lublińca. Mimo wielokrotnych prób czynionych przez kilka dni nie zdołałem uzyskać z Larix-a odpowiedzi. Dziennikarskie śledztwo doprowadziło do podwykonawcy, nieistniejącej już firmy P.P.U.H. „TOMBUD”, która wadliwy odcinek budowała.
Poszukując winnego
i przyczyn rozmawiałem z burmistrzem Gorzowa Śląskiego, który stał się przysłowiowym chłopcem do bicia. Burmistrz nie chciał komentować, bo objął stanowisko już po wybudowaniu ścieżki, która jest w zarządzie dróg powiatowych, a wadliwy odcinek jest w obrębie gminy Gorzów. Ścieżka rowerowa o szerokości 2 metry okazała się dla wykonawcy wyzwaniem większym niż dla budowniczych torowiska w 1896 roku. Za 20 kilometrów ścieżki rowerowej z Olesna przez Gorzów Śląski do Praszki wybecelowano 4,6 mln zł. z czego dotacja wyniosła 3,9 mln zł. Warto nadmienić, że wkład własny dołożyły wszystkie gminy, przez które przebiega ścieżka rowerowa, czyli: Olesno, Radłów, Gorzów Śląski i Praszka. Może, dlatego ścieżka jest kiepskiej, jakości, że głównym płatnikiem jest Unia.
Przecież ścieżka rowerowa nie jest wyzwaniem na skalę autostrad z wieloma mostami, wiaduktami i tunelami. To tylko na 2 metry szeroki beton asfaltowy na dawnym kolejowym nasypie.
Winny projektant, czy wykonawca, a może odbierający ścieżkę?
Po części obwiniałbym projektanta, który a priori założył, że dawny nasyp kolejowy jest twardy, jakby zażył viagry. Nie wziął pod uwagę, że kolejarze, zabierając szyny i kolejowe podkłady naruszyli strukturę gruntu. Do tego doszło degradacyjne działanie przyrody na nieużytkowany kolejowy szlak. Chyba też w obniżeniach terenu, najważniejszym newralgicznym miejscu ścieżki nie dokonano odwiertów. Projektant mógł i powinien przewidzieć, że zaniedbana przedwojenna melioracja nie odprowadza wody, a w takich miejscach zrujnowany nasyp kolejowy jest niestabilny. Szczególnie po deszczach teren staje się niestabilny, a dawny nasyp zaczyna się obsuwać i powoduje pęknięcia nawierzchni.
Kto winien?
Wszyscy pospołu. Inwestor, bo nie doprecyzował warunków. Projektant, bo olał podstawowe zasady opracowania planu z dokonywaniem niezbędnej ilości odwiertów w miejscach problematycznych. Wykonawca, bo unikał udzielenia odpowiedzi, co może oznaczać, że też ponosi jakąś winę. Odbierający wykonane dzieło. Skoro nikt do winy się nie przyznaje, to winne są złe moce „ciuchajki” Paulinki, która mści się za jej likwidację.
Leczenie syfa pudrem
Wykonawca ścieżki w ramach gwarancji doraźnie naprawia ścieżkę. Jest to oczywiste. Tylko, co jak okres gwarancyjny minie? Dlaczego inwestor
w przypadku wydatkowania ogromnych pieniędzy do tej pory nie powołał biegłego dla określenia przyczyn degradacji ścieżki rowerowej i ustalenia winnego takiego stanu? Przy 4,6 mln zł. kilka tysięcy na biegłego, to jest okruszek.
Podsumowanie
Ścieżka istnieje, lecz użytkownicy twierdzą, że po obydwu jej stronach jest zarastana niekoszoną roślinnością i tylko patrzeć jak nawierzchnię zaczną rozsadzać korzenie. Naprawy uszkodzeń są punktowe, nieskuteczne i niebawem będzie więcej łat niż samej ścieżki.
Gdyby nie zlikwidowano „ciuchajki Paulinki” byłaby atrakcją i asfalt by nie pękał. A co z cyklistami? To samo, co i teraz. Taką ścieżką jeździć nie za bardzo można.
Nie mam wiary, że ścieżka przetrzyma zimę, kiedy woda dostająca się szczelinami rozsadzi asfalt. Podpowiadam rozwiązanie na wiosnę, bez remontów i słów krytyki. Należy ustawić tablice, że ścieżka została wpisana, jako ekstremalny tor w konkurencji sportowej polegającej na przejechaniu przez trasę pełną przeszkód w wyznaczonym czasie.
Jacek Jaroń