Ta tradycja kultywowana jest już od ponad 150 lat. O godzinie 13:00 konni jeźdźcy, których tegorocznie było siedemnastu, wyruszyli spod kościoła w Sternalicach, gdzie poprzedzające błogosławieństwo otrzymali nie tylko od księdza Adriana Muszalika, proboszcza parafii św. Mateusza w Sternalicach, ale też od księży: Krystiana Muszalika oraz Sylwestra Rasztara. Był to pierwszy raz, gdy modlitwa na początek pielgrzymki konnej została poprowadzona przez aż trzech duchownych.
-Ksiądz Sylwester Rasztar zawitał na naszym obchodzie ze względu na udział w pielgrzymce jego konia, którym miałem zaszczyt w tym roku przebyć całą procesję, ale też chciał nam, jako uczestnikom dać swojego duchowego błogosławieństwa- opowiada Grzegorz Mencfel, jeden z krzyżoków, który już 18-sty raz brał udział w tej pięknej tradycji.
-Moja przygoda z uczestnictwem w tym zwyczaju zaczęła się, gdy miałem za młodu praktyki w stolarni Damiana Świtały, gdzie przyszedł do mnie wtedy mój kolega Gerard Pluskota z informacją, że posiadają jednego wolnego konia i czy nie chciałbym wziąć udziału razem z nimi w konnej procesji, na co od razu się zgodziłem- dodaje.
Co roku nie brakuje uczestników tego wydarzenia, którzy pragną kontynuować przyjęty zwyczaj. Tradycja ta według nich umacnia w wierze, pokazuje, że nie tylko modlitwa może być prowadzona w kościele, ale też na koniach wśród pól. Jest ona godna naśladowania dla młodszych, których też nie zabrakło w tej procesji. Wskazuje to na to, że obrzęd ten łączy pokolenia. Najmłodszym krzyżokiem w wieku 20 lat okazał się Jakub Hoffman, który jak wspomina, od pokolenia pradziadka w jego rodzinie obecne jest uczestnictwo w tej procesji.
-To był mój szósty raz, gdy wziąłem udział. Wychodzi na to, że zacząłem już w wieku 14 lat. Jazdy konnej nauczyłem się w szkółce jeździeckiej, do której uczęszczałem w młodszych latach. W pielgrzymce bierze udział też mój tata, który tak jak ja podtrzymuje tradycję- kontynuuje.
Najstarszy natomiast uczestnik to w wieku 65 lat Bernard Pisula, który jest jednocześnie motorem napędzającym tego całego wydarzenia od lat. Zawsze na koniec pielgrzymki przy ostatnim krzyżu w Sternalicach dziękuje wszystkim obecnym za udział. Nie zabrakło też uczestniczki: Kingi Warzyc, która reprezentowała płeć żeńską.
Jak to rzeczywiście wygląda?
Pielgrzymka ta rozpoczyna się w Sternalicach przy wspomnianym kościele, następnie pierwszy krótki przystanek jest przy cmentarzu, gdzie uczestnicy modlą się za zmarłych już jeźdźców, którzy za życia brali czynny udział w tym obchodzie oraz za wszystkich spoczywających na cmentarzu. Kolejno jeździec, który trzyma figurę Jezusa wjeżdża do przysiółków, gdzie przychodzi z pozdrowieniem: ,,Chrystus Pan Zmartwychwstał, cieszcie się i radujcie, Alleluja!”. W trakcie przejazdu są wyśpiewywane Wielkanocne pieśni, modlitwy, odprawiany jest różaniec oraz Litania do Wszystkich Świętych. Krzyżoki zatrzymują się przy kapliczkach i krzyżach na trasie, które są przyozdobione przez gospodynie, odwiedzają folwarki i objeżdżają pola. W trakcie odwiedzin wspomnianych przysiółków krzyżoki są mile powitani przez ich mieszkańców z naszykowanym przez nich poczęstunkiem w formie kawy i ciasta. Wtedy też jeźdźcy po długiej przejażdżce ,,rozprostować nogi’’ i mają możliwość odpocząć, tak samo ich towarzysze jakimi są konie. Procesja ta ma również charakter widowiskowy, ponieważ w trakcie kilkakrotnie można zobaczyć wyścigi konne, co jest niecodziennym, ale ciekawym zjawiskiem w aktualnych czasach.
A jak to było kiedyś?
Nikt nie wie kto był pierwszym pomysłodawcą na taki obyczaj. Z historii jakie znają mieszkańcy wiadomo, że na początku gospodarze wraz z modlitwą poruszali się po polach pieszo, jednak gdy dowiedzieli się, że w sąsiednim Żytniowie pojawiła się epidemia cholery to wyznaczyli sobie nową, dłuższą trasę- zaczęto posługiwać się końmi i jeździć po granicach Sternalic. Stąd też rozpoczęto modlić się nie tylko o urodzaj, ale też o zdrowie.
Znana jest też powieść, jak pierwotnie procesja konna zaczynała się już o godzinie 4:00 w Wielkanoc, aby jeźdźcy mogli zdążyć na sumę, która była o godzinie 10:30. Jednak aktualny wtedy ksiądz dostrzegł, z jakim trudem i zmęczeniem się to łączy, postanowił, aby to wydarzenie rozpoczynało się w godzinach popołudniowych- i tak zostało do dzisiaj.
Cała procesja trwa przez kilka godzin. W tym roku zakończyła się około godziny 19:00.
W trakcie tego wydarzenia nie tylko mieszkańcy Sternalic ale i liczni goście z pobliskich wiosek przybyli, aby uczestniczyć w tym, co jest już od tylu lat kontynuowane i łączyć się z jeźdźcami w modlitwie.
Tekst i zdjęcia: Marta Michalik