W moim zainteresowaniu był nierozwiązany przez minioną władzę problem mieszkańców z zasobów komunalnych, którzy za centralne ogrzewanie płacą horrendalnie wysokie rachunki. Nie chodzi im o obniżenie opłat, tylko chcą poznać wszystkie składowe, z których powstaje koszt gigadżula.
Oby tylko nie zapeszyć, ale od samego początku dało się zauważyć pozytywne istotne zmiany w prowadzeniu posiedzenia. Radni byli przygotowani do zadawania pytań. Największe wrażenie zrobiła burmistrz, która wykazała zdecydowanie i umiejętności kierownicze.
Reprezentantka mieszkańców poinformowała radnych, że wobec braku merytorycznych i konkretnych odpowiedzi ze strony dyrektora Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Dobrodzieniu, wspólnie z mieszkańcami Pluder po wyczerpaniu polubownych sposobów wystąpili do sądu z pozwem zbiorowym.
Zaskoczenia nie było
Głos zabrał dyrektor „Komunalki”, z którego wypowiedzi nic nie wynikało. Opowiadał banały bez podparcia się cyframi. Zamiast tego, proponował przyjście do Niego do biura, a On wytłumaczy. Dziwna i pokrętna argumentacja, której sedno może tkwić w tym, że odpowiadając pisemnie, nie można opowiadać bajek, jak to może być w przypadku ustnych relacji. Mając podstawy do nikłej wiary w oświadczenia, postanowiłem sprawdzić wiarygodność i faktycznie uzyskałem poniższą odpowiedź: „Informuję, że na przełomie roku 2023/24 Energetyka Cieplna Opolszczyzny zrealizowała w ramach usługi zewnętrznej kalkulację taryfy dla ZGKiM w Dobrodzieniu”.
Na tym tle rodzi się pytanie, skoro teraz doszło do zrobienia kalkulacji to, na jakiej podstawie wcześniej skalkulowano opłaty. W moim przekonaniu Gmina winna, jako zwierzchnik ZGKiM zwrócić się do Energetyka Cieplna Opolszczyzny S.A. w Opolu o przesłanie kopii wniosku, na podstawie którego wykonano usługę, samą kalkulację i wysokość zapłaty za usługę.
Warto zwrócić uwagę na zagadnienie kosztów przesyłu, które dyrektor nowatorsko argumentował (20 minuta 45 sec.), że „tak jest zwyczajowo przyjęte” [sic!].
Finalnie Agnieszka Hurnik – burmistrz Dobrodzienia pokazała, kto decyduje i wydała dyrektorowi polecenie dostarczenia do Niej wszystkich niezbędnych dokumentów.
Jeżeli prognozy, to tylko pogody
Jest mi trochę niezręcznie pisać o problemie faktur prognozowanych za wodę w gminie Dobrodzień, bo jestem stroną w sporze z dyrektorem, jako mieszkaniec gminy i jednocześnie dziennikarz. Jednak interes społeczny wziął górę. Jako marginalne uważam traktowanie zakładu, niczym prywatnej firmy, a nawet słynną wypowiedź dyrektora, że dla niego Ustawa jest jedynie sugestią. Wcześniej, nim dyrektorem ZGKiM w Dobrodzieniu został Eugeniusz Konik, zakład funkcjonował niemal niezauważenie. Nawet finanse były w normie. Wraz z nowym kierownictwem pojawiły się problemy, które nie ominęły nawet mieszkańców, którzy w znacznej większości mają wodomierze i na podstawie umowy mają za pobraną wodę płacić z ich wskazań. Tymczasem prawem kaduka, pojawiły się bezumowne prognozowania zużycia wody oraz faktury „prognozowane” i naliczane na ich podstawie tzw. „nierozliczone należności”. Mieszkańcy dostają do zapłaty prawidłową fakturę, a na jej odwrocie „przyszłe zobowiązania (faktury prognozowane). Obecne faktury (graficznie) są znacznie lepsze od poprzednich, jednak niemal wszyscy uważają, że są niezrozumiałe.
Każdy uczciwie płaci, tyle ile widnieje w pozycji „Do zapłaty”. Poniżej pojawia się rubryka „Wykaz nierozliczonych należności”. Problem w tym, że często bardzo wysoka kwota „do zapłaty” nie wynika z ujawnionych konkretnych wyliczeń i tak naprawdę nie jest ujęta w fakturze. W tym braku konkretów niczego nie zmienia wprowadzenie tzw. „numeru faktury”. W moim przekonaniu służy jako koło ratunkowe dla kiepskich finansów Zakładu.
Wezwanie przedsądowe
Po wyczerpaniu, dostępnych mi sposobów polubownego rozwiązania problemu, uznałem drogę sądową, jako skuteczną, aby sąd swoim postanowieniem zabronił tworzenia fikcji faktur prognozowanych. Pikanterii dodaje fakt, iż dyrektor ZGKiM mimo dwukrotnych pisemnych wezwań od burmistrza o złożenie wyjaśnień w tej sprawie, zignorował je. Gminne władze, choć występują w roli „sprzedawcy” a ZGKiM jest tylko wystawiającym faktury, to nie gmina decydowała o „prognozowaniu”. ZGKiM jako podmiot nieposiadający osobowości prawnej też nie zadecydował o „prognozach”. Decydentem jest dyrektor i od czasu jego rządów istnieją owe „prognozy”. Tym samym jest jedyną osobą, którą mogę pozwać.
Tematem na inne rozważania jest ewentualne przekroczenie uprawnień, sprawstwo kierownicze i zarzut oszustwa (art.286 kk.).
Tauron i prognozy
Diametralnie odmienne i ustawowo usankcjonowane jest rozliczanie energii elektrycznej na podstawie prognozowanego zużycia energii.
W tym przypadku odbiorca ma prawo do rezygnacji z otrzymywania faktur prognozowanych, które jest zapisane w prawie i może być korzystne dla wielu odbiorców energii. Zgodnie z § 32 ust. 5 Rozporządzenia Ministra Energii z 6 marca 2019 r. w sprawie szczegółowych zasad kształtowania i kalkulacji taryf oraz obrocie energią elektryczną, każdy użytkownik energii elektrycznej ma prawo do rezygnacji z faktur prognozowanych, które szacują przyszłe zużycie energii.
O ile sposoby opłat za prąd reguluje ustawa i daje alternatywę, o tyle w opłatach za wodę mamy klasyczną partyzantkę. Miejmy nadzieję, że nowe władze Gminy przekształcą kosztowny w utrzymaniu ZGKiM w kilka spółek z oddzielnym kierownictwem i wszyscy odetchniemy z ulgą.
Jacek Jaroń