Przez weekend od 19 do 21 sierpnia w całej Polsce strażacy przeprowadzili 2,5 tysiąca interwencji związanych z usuwaniem skutków przechodzącego nad krajem frontu burzowego. Największą liczbę zdarzeń odnotowano na terenie województwa dolnośląskiego, gdzie strażacy aż 480 razy wyjeżdżali do akcji.
Anomalie pogodowe nie ominęły również naszego województwa. Aż 3871 strażaków zawodowych i ochotników interweniowało 674 razy.
– W powiecie oleskim odnotowaliśmy 39 interwencji – informuje młodszy brygadier Mariusz Strzelczak z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Oleśnie. – Głównie do zalanych posesji, piwnic, garaży, a także do powalonych drzew.
Najwięcej zdarzeń odnotowano w gminie Olesno – 12. W następnej kolejności: Gorzów – 11, Praszka – 8, Radłów – 4, Dobrodzień – 3, Zębowice – 1. W miarę bezpieczne były Rudniki, gdzie niepotrzebna była żadna interwencja strażacka.
Trudna sytuacja miała miejsce między Kolonią Łomnicką (gm. Olesno) a Klekotną (gm. Dobrodzień), gdzie na drodze powiatowej na długości 300 metrów siła wiatru i deszczu powaliła kilkanaście drzew.
Trąba powietrzna przeszła również w okolicach Biskupskich Dróg w gminie Radłów.
– To było około czwartej, piątej rano i na szczęście z dala od zabudowań, bo nawet nie chcę myśleć, jakie potężne byłyby straty – informuje Włodzimierz Kierat, wójt gminy Radłów. – Chociaż i tak są, bo powalonych zostało kilkanaście drzew. Jedno z nich padło na słup i do godziny szesnastej nie było prądu.
W Jastrzygowicach w gminie Gorzów Śląski wiatr zerwał dach. Dokładniej, na powierzchni około 42 metrów kwadratowych została zerwana blacha na budynku gospodarczym.
– Najgorszą sytuację mamy w Skrońsku, gdzie nawałnica uszkodziła drogę – mówi Rafał Kotarski, burmistrz Gorzowa. – Pobocza już nie ma, czekamy teraz na opinię, czy konstrukcja znajdującego się tam mostu nie została naruszona i czy nadaje się on do remontu. Wiele wjazdów do prywatnych posesji również zostało zalanych. Siła wody była tak duża, że poleciały również ogrodzenia.
Nawałnica dała we znaki również mieszkańcom Borek Małych w gminie Olesno, którzy zgodnie twierdzą, że przypomniała im się ulewa z 2011 roku. Wtedy było podobnie, ludzie brodzili po łydki w wodzie.
– Tym razem zrobiło się ciemno, zaczęło wiać, strasznie wiać, za chwilę posypał się grad – opisuje Teresa Wiendlocha, sołtyska Borek Małych. – Poleciały pojedyncze dachówki, woda była wszędzie, niektóre drogi zamieniły się w rzeki. Wielu mieszkańców miało zalane piwnice. Niektórzy nawet do wysokości półtora metra. Szczęście w nieszczęściu, że wszystkie domy są całe i nikomu nic się nie stało.
MK
Zdjęcia OSP Borki Małe/UG Radłów/KP PSP Olesno/UM Gorzów Śląski