Michał Jędryszek przyznaje, że koncerty na cmentarzu są zgoła inne od tych, które gra na co dzień.
– O ile zawsze staram się o interakcję z publicznością, to w tym przypadku, z wiadomych względów mowy o tym nie ma – mówi. – Z tego też względu na materiałach reklamowych promujących te wydarzenia starałem się nie używać słowa koncert, raczej: modlitwa, spotkanie, zaduma.
Skrzypek przyznaje, że koncerty na nekropoliach były dla niego nie tylko zaszczytem, ale też bardzo dużym wyzwaniem.
– Najbardziej zależało mi na tym, żeby podejść z szacunkiem do miejsca, do ludzi – mówi. – Nie chciałem przedobrzyć. W Praszce dwa pierwsze utwory pozwoliłem sobie zaśpiewać, w Rudnikach i Czastarach były tylko skrzypce.
W granym repertuarze znalazły się utwory klasyczne, i świeckie, i kościelne.
– Zagrałem też znane przeboje, chociażby „Zapal świeczkę” Dżemu, „Łatwopalnych” Maryli Rodowicz czy „The Sound of Silence” , które kojarzy nam się z tragiczną śmiercią prezydenta Pawła Adamowicza w Gdańsku.
Mogłoby się wydawać, że cmentarz to nie miejsce, Dzień Wszystkich Świętych – nie czas na muzykowanie, nic bardziej mylnego. Okazuje się, że koncerty przyciągnęły bardzo wiele osób.
– Bardzo zaskoczyła mnie tak wysoka frekwencja i to w każdej miejscowości, w której dane mi było zagrać – mówi. – Kiedy pierwszy raz, a było to trzy lata temu grałem na cmentarzu w Praszce, to co tu dużo mówić – zrobiłem partyzantkę, samowolkę. W tym roku miałem wsparcie Urzędu Miejskiego w Praszce i wszystko wskazuje na to, ze narodziła się nowa tradycja.











