Każdy, kto choć trochę interesuje się oleskim sportem, z pewnością niejednokrotnie słyszał imię i nazwisko: Dawid Kulik. To świetny średniodystansowiec, który w latach szkolnych odnosił znaczące sukcesy w lekkoatletyce. Przykład? Proszę bardzo!
– W 1998 roku mój wuefista Wojciech Suda z powodu braku środków finansowych w szkolnej kasie zawiózł mnie i trzech moich kolegów swoim prywatnym samochodem na mistrzostwa województwa do Częstochowy – opowiada Dawid Kulik. – Miałem pobiec 2000 metrów, 5 okrążeń na stadionie. Stanąłem na starcie z rówieśnikami i wyglądałem jak ich ubogi krewny, do którego paczka z Ameryki nie doszła: bawełniany T-shirt, spodenki a’la bahama, trampki. Koledzy obok w strojach, które znałem jedynie z TV, oglądając mistrzostwa świata czy igrzyska. W DriFicie czy bawełnie – biec trzeba było. Na metę wpadłem pierwszy z przewagą ponad 200 metrów nad kolejnym zawodnikiem. Nim wróciłem do rodzinnego miasta, klub skontaktował się z moimi rodzicami i ustalił mój transfer do szkoły z internatem.
Nieważne jak wyglądasz, z którego roku masz kolekcję, jeśli nie uprawiasz ruchu regularnie, to zawsze będziesz w grupie „Więcej Sprzętu Niż Talentu” – ta dewiza od zawsze przyświecała Dawidowi Kulikowi, który zgromadził potężną kolekcję pucharów i medali, także z mistrzostw Polski.
Z czasem, z wiadomych względów, dorosłość, praca, dzieci – sport zszedł na dalszy plan. W sercu był jednak zawsze i… powrócił.
– W 2018 roku wróciłem do rekreacyjnego biegania, raz – dwa razy w tygodniu – mówi Dawid Kulik, który po roku takich treningów spróbował swoich sił w ulicznym biegu na 10 km.
– Myślałem, że na tym skończę swoją rywalizację z innymi i skupię się jedynie na przełamywaniu własnych słabości, a w 2021 roku zmierzyłem się z dystansem 21km 195 m podczas Półmaratonu Królewskiego w Krakowie – opowiada Dawid Kulik, który jest też członkiem klubu lekkoatletycznego Victoria Olesno.
Jak na debiut, wynik był przyzwoity: 1h 17min i 27. miejsce w klasyfikacji generalnej.
– Widząc, jaki przykład swoją postawą daję swoim synom, postanowiłem pójść krok dalej i przygotować się do Mistrzostw Polski na 10 kilometrów – kontynuuje oleśnianin. – Przede wszystkim zależało mi, by pokazać Frankowi i Staszkowi, że mimo zaangażowania w przygotowania do startu nie zaniedbam relacji z nimi. Godziłem treningi z pracą i obowiązkami domowymi.
Dawid Kulik trenował 5 dni w tygodniu, mając przy tym pełne wsparcie ukochanych synów.
– W dni robocze wychodziłem na treningi wieczorami – opowiada. – Franek ma 11 lat, Staszek 13, są na tyle samodzielni, , że sami szykowali sobie kolację i kładli się spać. A ja w spokoju mogłem zrobić trening, do domu wracałem 22-23. W weekendy mogłem biegać w dzień.
To wszystko zaprocentowało. W czerwcu 2021 roku Dawid Kulik na oczach synów wywalczył brązowy medal Mistrzostw Polski w biegu na 10000 m.
– Po tym sukcesie kolega z pracy zaproponował mi udział w sztafecie maratońskiej – kontynuuje oleśnianin. – Pierwsza myśl: „Dawid! Po co Ci to?!”.
Gdy doprecyzował, że chodzi o bieg w stroju Spartanina, by zebrać środki dla podopiecznych fundacji zgodziłem się bez chwili zastanowienia.
I tak powstała drużyna „W Sparcie wsparcie”: Dawid (39 lat) – w młodości świetny średniodystansowiec, który po długiej przerwie wrócił do biegania na mistrzowskim poziomie. Juliusz (40 lat) – niespotykanie aktywny facet, zapalony triathlonista, prawdziwy ironman i Marek (50 lat), kapitan, który karierę sportową skończył w latach 80. ubiegłego wieku, ale do dziś apetyt na szybkie bieganie mu nie przeszedł.
– Na co dzień mieszkamy i pracujemy w różnych miastach (Kraków, Starogard Gdański, Warszawa), choć w jednej organizacji – mówią panowie. – 25 września stawiamy się w stolicy na starcie 44. Maratonu Warszawskiego. Postanowiliśmy połączyć siły i przebiec królewski dystans jako drużyna w ramach 7. Bridgestone Sztafety Maratońskiej. A naszym biegiem chcemy wesprzeć podopiecznych Fundacji Spartanie Dzieciom.
Trzech mężczyzn z jednej firmy, w samych „majtkach”, w płaszczach, z włóczniami zamierzają zająć miejsce na podium Maratonu Warszawskiego. A to wszystko dla potrzebujących. Trzeba wiedzieć, że Spartanie to grupa biegaczy amatorów, którzy poprzez uczestnictwo w biegach długodystansowych zbierają pieniądze na pomoc niepełnosprawnym dzieciom.
– Wielu na pewno kojarzy spartański oddział pokonujący w szyku trasy polskich półmaratonów i maratonów – mówią. – Fundacja z zebranych środków finansuje rehabilitację dzieci, budowę integracyjnych placów zabaw, wyposażenie oddziałów dziecięcych w szpitalach i inne formy wsparcia dzieciaków i ich rodziców.
Dawid, Juliusz i Marek będą zbierać pieniądze dla Fundacji „Spartanie Dzieciom”. Obecnie na koncie mają ponad 15 tys. zł.
– Byłoby wspaniale, gdyby udało nam się zebrać 42 tysiące 195 złotych – mówią. – Czyli tyle, ile wynosi dystans maratonu, który przebiegniemy.
Prosimy o wsparcie naszej zbiórki. Niech wybiegane przez nas kilometry pomogą tym, dla których liczy się każdy krok! Będziemy wdzięczni za nawet najmniejsze wpłaty. Doświadczenie pokazuje, że z wielu niewielkich kwot potrafi urosnąć góra pieniędzy. Z przyjemnością poniesiemy w połach naszych spartańskich płaszczy każdą ilość ofiarowanych przez Was złotówek. A Fundacja pomoże za nie kolejnym dziesiątkom dzieciaków.
Za Panów trzymamy kciuki i zachęcamy do wsparcia tej jakże cennej akcji. Link: https://rejestracja.maratonwarszawski.com/pl/charity/14193?fbclid=IwAR0-oEWUX2IVrlC6JoM8BH9krGqfyu4rYogpv6OB40w4_qCOHxziF1Ajv6o
MK
Zdjęcia Katarzyna Kulik