Michał Gliński to jedyny zawodnik z województwa opolskiego z rocznika 2009 powołany do
tegorocznego ZAMO. To najlepszy strzelec drużyny trampkarzy OKS-u Olesno, która jesienią wygrała rozgrywki drugoligowe i awansowała do opolskiej pierwszej ligi trampkarzy. W rundzie jesiennej ten utalentowany zawodnik zdobył 22 bramki.
Tegoroczne ZAMO to czterdziestu najzdolniejszych piłkarzy z całej Polski w tym roczniku. Wśród nich zawodnicy z największych klubów i akademii piłkarskich w kraju: Lecha Poznań, Legii Warszawa, Pogoni Szczecin, ale także Mamry Giżycko, Mineralnych Krynica-Zdrój, czy właśnie Michał Gliński z OKS-u Olesno. Olesno to najmniejsze miasto wśród wszystkich, z których piłkarze zostali powołani.
Przypomnijmy, że z powiatu oleskiego na zgrupowaniach Akademii Młodych Orłów było już wcześniej trzech zawodników: Maciej Blukacz, Jan Flak i Eryk Kalemba – wszyscy przenieśli się później do czołowych akademii piłkarskich w kraju.
Trzy gole w turniejach
Zgrupowanie rozpoczęło się w niedzielę 29 stycznia w Centrum Aktywnego Wypoczynku Aqua Zdrój i potrwało do soboty 4 lutego.
– Po przyjeździe mieliśmy kolację, otrzymaliśmy pierwsze informacje odnośnie zgrupowania i zapoznaliśmy się z resztą uczestników – mówi Michał Gliński.
Kilku chłopaków znało się już z poprzednich edycji Akademii Młodych Orłów. Michał był wśród tych, którzy pojawili się pierwszy raz.
– Trzymaliśmy się razem na początku, ale szybko złapaliśmy dobry kontakt – ogólnie była tam świetna atmosfera – dopowiada Michał. – Mieliśmy tam doskonałe warunki. To bardzo fajny ośrodek z basenem, halą sportową i boiskami na świeży powietrzu.
Głównym trenerem i koordynatorem był Bartłomiej Zalewski. Młodzi piłkarze zostali podzieleni na dwie grupy. Każda miała trzech trenerów, fizjoterapeutów, trenerów od przygotowania motorycznego. Chłopcy byli pod baczną obserwacją i opieką na bardzo wysokim i profesjonalnym poziomie.
Jednym z trenerów w Wałbrzychu był Marcin Kuś, były reprezentant Polski.
– To był bardzo intensywny czas – mówi Marcin Kuś. – Trenowaliśmy na dworze, a warunki pogodowe nie były łatwe. Padał deszcz, deszcz ze śniegiem. Jednak młodzi zawodnicy z wielkim zaangażowaniem i pasją podchodzili do poleceń przez cały czas. Przez te pięć dni bacznie przyglądaliśmy się wszystkim, rozmawialiśmy, analizowaliśmy ich postawę. Generalnie bardzo mocno zwracaliśmy uwagę na pojedynki jeden na jeden. Na to był duży nacisk – na szybką reakcję po stracie piłki, po minięciu rywala, na odbiór, agresję, walkę o piłkę.
Każdego dnia powołani trenowali dwa razy – pierwsze zajęcia rano, drugie po południu. W trakcie zgrupowania odbyły się również dwa turnieje. Uczestnicy zostali podzieleni na trzy drużyny – w obu turniejach zwyciężyła ekipa Michała, który strzelił tam łącznie aż trzy gole.
– Występowałem jako prawo lub lewoskrzydłowy – wspomina Michał. – Ogólnie był tam bardzo wysoki poziom, nikt nie odpuszczał, rywalizacja była zdrowa i pozytywna, a trenerzy bardzo wymagający. Jednocześnie bardzo wiele tłumaczyli, także indywidualnie. Po każdym z turniejów mieliśmy bardzo fachową analizę naszej gry, zwracali uwagę na poszczególnie piłkarskie elementy i zauważyli, że pomiędzy pierwszym a drugim turniejem poczyniliśmy duże postępy.
Trenerzy docenili także postawę naszego zawodnika.
– Podkreślali moją agresywną grę, że dużo biegam na boisku, walczę o każdą piłkę, potrafię ją odebrać – opowiada zawodnik pochodzący z Borek Małych. – Ten tydzień dał mi mocno w kość, bo treningi były bardzo wymagające, ale dużo się nauczyłem. Nie odstawałem fizycznie od innych zawodników, choć nie byłem też na przykład najwyższy, jak to bywa w OKS-ie. Dopiero ostatniego dnia mieliśmy już luźniejsze gry i zabawy piłkarskie. Podczas ostatniej odprawy trenerzy podziękowali nam i motywowali do jeszcze cięższej pracy. Na pamiątkę mogliśmy zabrać do domu koszulki treningowe, bidon ze swoim imieniem i kominy sportowe.
To duża szansa
A o tym, że Akademia Młodych Orłów to pozytywny i efektywny projekt, a przede wszystkim przeogromna szansa, nie trzeba nikogo przekonywać. W przeszłości powoływani byli tam choćby Jakub Kamiński (obecnie piłkarz VfL Wolfsburg), czy Kacper Kozłowski (zawodnik Vitesse Arnhem), którzy mają za sobą już debiuty w reprezentacji Polski. Jakub Kamiński w ubiegły weekend strzelił swojego pierwszego gola w Bundeslidze i to w meczu z Bayernem Monachium.
W Wałbrzychu pojawiło się oczywiście dużo scoutów z całej Polski. Od razu przełożyło się to na liczne zaproszenia. Michał Gliński otrzymał bowiem możliwość udziału w testach w Rakowie Częstochowa i Widzewie Łódź.
Niemal tygodniowe zgrupowanie to także czas na nawiązanie nowych przyjaźni.
– Najlepiej dogadywałem się z Karolem Kuderczakiem, piłkarzem Arki Gdynia, Dominikiem Czeremskim z Rakowa Częstochowa, a w pokoju byłem z Kajetanem Feliksem z Cracovii Kraków, który gra na tej samej pozycji co ja – opowiada Michał. – Największe wrażenie zrobił na mnie jednak Huang Vu Nguyen ze szkółki Barcelony w Warszawie, który musiał opuścić wcześniej zgrupowanie, bo wyjechał do Hiszpanii do akademii Barcelony. Był naprawdę niesamowity. Jako środkowy pomocnik dużo widział, był szybki, dobrze przygotowany kondycyjnie i technicznie.
Zgrupowanie w Wałbrzychu to już historia. Co teraz przed czternastoletnimi zawodnikami?
– Przed tym rocznikiem jeszcze wiosenne zgrupowanie – mówi Marcin Kuś. – Przyglądamy się około pięciuset zawodnikom, dlatego znalezienie się w tak wąskim gronie jest wyróżnieniem, ale powinno też motywować do dalszej pracy. Po wiosennym obozie kolejnym krokiem jest już reprezentacja do lat piętnastu. Na pewno każdy ma szansę, by otrzymać powołanie. Każdy z chłopaków otrzymał indywidualne polecenia nad czym ma pracować w swoim klubie na treningach, a także po nich. Teraz wszystko zależy od nich.
MH
Zdjęcie Łączy nas piłka