Jak informuje Ewa Cichoń, dyrektorka Oleskiego Muzeum Regionalnego skazańcami byli niejaki Benski, znany kłusownik spod Łomnicy oskarżony o kradzież sprzętu liturgicznego i profanację hostii z kościoła w Wysokiej oraz służąca posądzona o podpalenie Wojciechowa.
– Ubrani na biało skazańcy przywiązani do stosu obłożonego słomą i drewnem smolnym płonęli jak żywe pochodnie – opisuje Ewa Cichoń. – Na miejscu kaźni zebrał się tłum gapiów z Olesna i okolicy z kanonikami regularnymi, sędzią, katem i jego pomocnikami.
Popiół ze spalonych ciał rozrzucono na cztery strony świata.
– Ta egzekucja, z pewnością drastyczna, była sensacją w prowincjonalnym Oleśnie ku przestrodze dla innych, wywołała bowiem omdlenia, a ponoć nawet śmierć jednej z oglądających kobiet – kontynuuje pani dyrektor.
Wydarzenie to upamiętniały dwa drewniane pale, które później zastąpiono trzema krzyżami. Jeden z nich został przeniesiony i postawiony jako „krzyż skazańców” przy drodze do Lublińca.
– Obecnie na miejscu kaźni stoi kapliczka z Chrystusem Ubiczowanym przy posesji państwa Kostka – mówi Ewa Cichoń.
O wydarzeniu tym przeczytać można również w kronice kościelnej z Wysokiej:
„W zimową noc na przełomie lat 1737/38 pewien człowiek przybył konno do Wysokiej. Przy kościele przywiązał wierzchowca do ogrodzenia i nie niepokojony przez nikogo wdarł się do świątyni. Z tabernakulum bez większych problemów wykradł cyborium (puszkę do przechowywania hostii). Z łupem ukrytym w pęku lnu udał się do Olesna aby Żydowi sprzedać. Żyd nie w ciemię bity, pomiarkował się od razu, że taki towar w ręku prostego chłopa jest na pewno trefny i udając zainteresowanego kupnem zdążył donieść o wszystkim odpowiednim organom. Złoczyńca wraz z łupem dostał się więc w ręce policji. Cyborium zostało oddane księdzu Grzegorzowi Ptakowi, proboszczowi okradzionej parafii, a złodzieja oddano pod sąd. Okazał się nim miejscowy niejaki Benski z Benskiego, któremu udowodniono jeszcze więcej takich występków i skazano w majestacie prawa na śmierć przez ogień”.
MK
Rysunek Michał Tkacz