Na tym tle mam bardzo mieszane odczucia, bo minister dociśnięty zapowiedzią protestów używa pustosłowia, zamiast działać. Winien działać od początku swojej nominacji, a nie prowadzić dialog. To minister wspólnie z premierem mają obowiązek w polskim interesie wprowadzić na ukraińskie towary rolne cła i rygorystyczne kontrole fito-weterynaryjno-sanitarne wwożonych towarów, a w przypadku ujawnienia niezgodności z normami odsyłać. Rolnicze blokady granicy nie zmienią prawa, tylko zaostrzą antagonizmy. Uliczne protesty poza widowiskowym charakterem też niczego nie zmienią, bo nie dotykają bezpośrednio polityków. Protestować należy pod domami polityków. Tylko wtedy takie protesty bezpośrednio dotkną zainteresowanych, a nie zwykłych ludzi, którzy nie mają na nic wpływu.
Pani Monika Jurek nowy wojewoda opolski zignorowała rolników, nie decydując się na spotkanie z nimi. W zastępstwie przyjechali członek zarządu województwa Antoni Konopka i lider PSL w regionie Marcin Oszańca. Był również burmistrz Dobrodzienia Andrzej Jasiński, a nawet kandydaci na radnych i burmistrza. Były przemowy, dyskusje, lecz nikt z przybyłych nie miał ani kompetencji, ani pełnomocnictwa do merytorycznych działań. W piątek 16 lutego 2024 protestujący z powiatu oleskiego na 53 traktorach i wsparciu z innych regionów pojechali do Opola spotkać się z wojewodą.
Okazuje się, że była to tylko wycieczka, bo p. wojewoda nie otrzymała pisma w sprawie spotkania, a ustne kontakty nie są wiążące. Zapewne miała ważniejsze sprawy i do ich realizacji i wyjechała z urzędu. W zastępstwie do rolników wyszedł wicewojewoda opolski Piotr Pośpiech, który podobnie jak samorządowcy porozmawiał z rolnikami. Wstępnie ustalono, że w poniedziałek 19 lutego rolnicy ponownie przyjadą do Opola. Oby się i tym razem nie rozminęli się w drodze.
Aby usprawnić ruch, policja zorganizowała objazdy rolniczych blokad, jednak część aut, głównie jadących docelowo musi stać. Niektórzy kierowcy wykazali się totalną bezmyślnością, bo usiłowali przebić się przez blokadę i nawet przejechać po demonstrancie, który położył się przed autem. Swój czyn argumentował jazdą po dzieci. Z innych zaobserwowanych przypadków wiem, że protestujący przepuściliby auto, gdyby kierujący nie eskalował konfliktu. Protestujący dawali się przekonać argumentacji i udzielali przejazdu. Kiedy jednak spotykali się z butą i arogancja, to odpowiadali podobnie. Wedle zasady: jak cię kopią, kop i ty.
Jacek Jaroń