Czas PRL datuje się w Polsce na lata 1952 – 1989. Był to okres niskich zarobków, niedostępności podstawowych produktów spożywczych, czy papieru toaletowego, którego (jak informowała ówczesna telewizja) produkowano 7 rolek rocznie na osobę. Kartki wydawane przez władzę na poszczególne produkty oraz kilkugodzinne kolejki przed sklepami pamięta jeszcze wielu z nas. Skutkowało to korupcją oraz formą handlu wymiennego.
Dobrze wszystkim znane polskie przysłowie z lat 50- tych XX wieku brzmi: „Czy się stoi, czy się leży, dwa tysiące się należy”. Lekceważące podejście do pracy było spowodowane niskim standardem życia. Wynagrodzenie, które zniechęcało do rzetelnej pracy i wysoka inflacja sprawiała, iż ludzie popadali w długi.
– Mimo wszystko ludzie są spragnieni wspomnień z tego okresu – opowiada pani Marianna, inicjatorka wydarzenia. – Ta ciężka sytuacja jednoczyła ludzi, którzy spędzali wspólnie czas podczas zabaw. Bilety rozeszły się błyskawicznie.
Szef kuchni stanął na wysokości zadania
Menu pod hasłem „seta i galareta” nawiązywało do wspomnianych czasów w nieco unowocześnionej wersji. Nie mogło zabraknąć galarety nazywanej na terenie wioski „galetem”, sałatki jarzynowej czyli „sałotu”, czy kaszanki – tradycyjnego śląskiego „krupnioka”. Jajka faszerowane, koreczki śledziowe, pasztet i marynowane warzywa idealnie komponowały się z pierwszym wyrazem wyżej wymienionego hasła przewodniego imprezy.
– Ja nawet zapuściłem wąsa, żeby być jak najbardziej wiarygodnym – opowiada Dj Qbii prowadzący zabawę. – Towarzystwo było w różnym wieku. Żeby trafić we wszystkie gusta muzyczne zagrałem muzykę typową z tamtych lat plus ich nowoczesne aranżacje, by poczuć klimat.
Dopełnieniem całości był specyficzny ubiór wodzireja – kolorowy dres ze śliskiego materiału oraz gruby imitujący złoto łańcuch na szyi.
Całość wydarzenia dopełniały kraciaste serwetki, stara waga sklepowa oraz symboliczne goździki
w brązowych butelkach służące, jako dekoracja stołu.
Tekst i zdjęcia AM